|
|
|
|
maszyna czasu xing'a prezentuje: z pamiętnika przemytnika
|
|
|
|
Rozpoczynam nowy dział. Oto wieki temu pisałem teksty jeszcze głupsze i bardziej prostackie niż dziś. Jeszcze wtedy byłem mały i ładny, ale już to wszystko dawno przeminęło. Wyrosłem i zbrzydłem na mordzie, ale takie już to życie jest. Niestety moje wypociny przetrwały na zakurzonym dysku w tak samo żałosnej formie jak kiedyś. Będę co jakiś czas powracał do tych tekstów ponieważ są nadal (w moim mniemaniu aktualne). Ten tekst powstał w 2003 roku, a w 2004 serwis JoeMonster.org umieścił go na swojej stronie głównej okraszając go tym oto zdjęciem. Zapraszam.
19 listopada 2003 Coś biedny jestem nawet na merca nie mam, chyba zostanę politykiem.
20 listopada 2003 Kumpel powiedział że politycy to tylko tacy bez podstawówki. Ja po Liceum byłbym dla nich za mądry, a jak ktoś się wyróżnia to go nie lubią.
21 listopada 2003 W gazecie znalazłem ogłoszenie: "zatródnimy łod zaraza". Płacą nieźle, ale ta zaraza. To nie dla mnie.
22 listopada 2003 Kuzyn zaproponował mi pracę, powiedział, że zwiedzę świat i poznam fajnych ludzi. Spoko.
23 listopada 2003 Bardzo śmieszne, zostałem przemytnikiem. Mam przewozić Ruski Bimber i Czasopisma porno.
24 listopada 2003 Jedziemy z kuzynem na granicę polsko-ukraińską. W jego aucie, trochę ciasno. To pewnie dlatego, że wymontował siedzenia. Po co? Aby, więcej się zmieściło. Prawdę mówiąc wymontował też kierownice i hamulce. Prowadzi kijem.
30 listopada 2003 Dziś obudziłem się ze śpiączki. Kuzyn jeszcze nie.
Pielęgniarki twierdzą, iż zderzyliśmy się z TIREM, alkohol poszedł w drzazgi, pisma wyleciały w przestworza, a Kuzynowi urwało obie nogi, rękę i pół twarzy.
1 grudnia 2003 Podsłuchałem jak pielęgniarki rozmawiały z policją. Ja mogę dostać 20 lat, a kuzyn 30. Podobno bimber wybuchł zabijając wycieczkę do Częstochowy, a pisma spadły na okoliczne przedszkole, co zakończyło się zgwałceniem kilku przedszkolanek. Uciekam do Warszawy.
2 grudnia 2003 Przez otwarte okno w łazience wyskoczyłem na podwórze. Chyba złamałem, nogę bo okno było na 3 piętrze. Doczołgałem się do ulicy. Mam nadzieję, że złapie autostop.
5 grudnia 2003 Od kilku dni błąkam się po lesie, noga napuchła, a ostatki jedzenia zeżarły psy. Słyszę samochody chyba gdzieś jest autostrada.
6 grudnia 2003 Bardzo mili panowie obiecali mnie podwieźć. Znaczy, tak mi się wydaje. Bo jedynymi słowami jakie znają są: nerka, dolars i marda we kubeł. Mili ludzie.
7 grudnia 2003
Dojechaliśmy do granicy. Dziwne cały czas myślałem, że jestem w Polsce.
8 grudnia 2003 Moi wybawcy chyba wzięli jeszcze kogoś, bo od kilku godzin jadę w bagażniku. Na szczęście mam towarzystwo, jest tu jeszcze ktoś, ale chyba nie ma ochoty ze mną gadać.
11 grudnia 2003 Ci mili ludzie podwieźli mnie pod sam dom. Ich dom. Nie pytałem kiedy pojedziemy do mnie bo założyli mi maseczkę antybakteryjną i żebym nie roznosił zarazków i przykuli mnie do ściany.
13 grudnia 2003 Oni chyba myślą że jestem lekarzem. A ta maseczka to pewnie żebym bakteriami chorych nie dobił. Gdzieś za ścianą słyszę ciągle dolars i operatejra jutro, zwłoken w wisła.
14 grudnia 2003 Wyszedłem z ciemnego pomieszczenia. Mili ludzie.
20 grudnia 2003 Gdzieś jadę, jest ciemno. Pewnie zemdlałem w czasie operacji. Mili ludzie, a ja ich zawiodłem. Jak dojadę do domu obiecuję pomagać ludziom!
21 grudnia 2003 Przerwa w jeździe.
Nogi mam związane. Mili ludzie. Usztywnili złamaną kończynę. Mili ludzie. Muszę kończyć pamiętniczku. Ten miły gość chce mi coś pokazać. Dziwne na środku mostu? Pewnie jakaś wielka ryba.
|
|
|
|
|