# menu

:: strona główna
:: - - - - - - - - - - - - - ::
:: napisz do mnie!


 # crossover

Chciałem napisać o kimś szczególnym. O najważniejszej osobie w moim życiu. Chciałem napisać tak "kapeniuńkę". Ale nie zrobie tego, ta osoba wie, a ja powiem tylko, że robi najlepsze sushi i najbardziej wodnistą jajecznice na świecie.

Postanowiłem opisać crossover. W wielkim skrócie czym jest? Crossover to film, książka, komiks lub gra w którym spotykają się bohaterowie "z różnych bajek", Przyjrzyjmy się temu.

Pisząc ten tekst jestem światkiem eksperymentu. Na moim ulubionym masońskim TVN leci sobie Freddy vs. Jason. Dla niezorientowanych, jest to połączenie dwóch kultowych horrorów ( o nich już wkrótce na Xingu-filmożercy) z lat 80. W Piątku 13 Jason, który już nie żyje, chodzi sobie w masce chokejowej po ziemi i maczetą tępi ludzi, mieszkających nad pewnym jeziorem. W Koszmarze z ulicy wiązów, Freddy ze spaloną mordą wchodzi do snów i tam zabija za pomocą rękawicy zakończonej szponami. Oba filmy to mają już statusy kultowych, i są najbardziej rozpoznawalnymi seriami na świecie (Freddy chyba 7 filmów, Jason 10). No i oczywiście ten opisywany. Sama idea filmu zrodziła się z chęci zysku już w latach 90, ale nie wyszła. Powód był prozaiczny. Nie potrafili wymyślić, kto wygra pojedynek i zabije wszystkich. Na szczęście niedawno scenarzyści wpadli na zakończenie i jest dobrze w chuj.

Crossovery są nastawione na czysty zysk. Tu nawet nie ma mowy o sztuce, czy czymkolwiek innym. Założenie jest proste: idę na film o ulubionym antybohaterze i poznaje drugiego. Wracam do domu i kupuje filmy z nową postacią. Kasa, kasa, kasa. Wystarczy spojrzeć na takie gnioty jak Alien vs. Predator, Frankenstein kontra Wilkołak, czy coś równie durnego, aby wiedzieć o co chodzi. (aby nie było, Freddy vs. Jason jest spoko).

Gry konsolowe (sorry, ale nie gram na kompie) już dawno zostały zaatakowane przez łączenie postaci. Pierwszą naprawdę ważną i widoczną kampanią wspólnych losów była kultowa już (przypadek z tą kultowością?) seria versus. Mowa tu o automatowych bijatykach jak: Marvel vs Capcom (oraz część druga), Marvel vs. Street Fighter, czy Street Fighter vs. X-man. Jeżeli ktoś się orientuje, że Marvel to ojciec komiksów o Hulku, Spider-Manie czy kapitanie ameryce, a Capcom to lider ekstremalnych mordobić, może sobie wyobraźić co dzieje się na ekranie. Nie zapomnijmy o Capcom vs. SNK, Namco x Capcom - które wyszło tylko w japonii. Dla ludzi obeznanych mówi to wszystko, dla mniej obeznanych: kopalnia pieniędzy zrobiona zerowym kosztem.

Nie mówię, że wszystkie produkcje są złe, zwłaszcza że prawie cała seria versus jest genialna, a Kingdom Hearts, czyli połączenie serii Final Fantasy z bajkami Disneya to prawdziwy majstersztyk.

Chodzi mi głównie o chęć zysku. W sumie najbardziej widać to w muzyce, co strasznie mnie irytuje. Co powiecie o 4 minutowej piosence kogoś białego, w której na 10 sekund pojawia się np. czarny Timbaland. Zaśpiewa chwilkę i co... I według przepisów, leci więcej kasy. Jak to zapytacie? Otóż otwierają się nowe rynki i takie MTV BASE (z tylko czarnymi rytmami), może już puszczać nowy kawałek.

Kurde, właściwie zastanawiam się co chciałem osiągnąć pisząc to. Wydaje mi się, że chciałem pokazać, że gatunek istnieje, i że jest tego sporo. Bez znaczenia, w każdym razie, wiecie o co kaman, a ja nie mam nastroju na więcej wypocin. Chyba też chciałem zachęcić do gier z serii versus, które można ściągnąć i odpalić na emulatorze. Zabawy jest na max. Do następnego, już dowcipniej będzie. Obiecuje.

 designed by xing & pfl   :: do góry ::