|
|
|
|
# bóg czyli ten który wie, że nic nie wie
|
|
|
|
Dum dum da di dum. Oszaleć można. Dziś kolejny rozjebujący dzień, ale po kolei. Zastanawialiście się kiedyś nad powstaniem człowieka? Ja jako znany ateista - tak. Otóż zakładając, że Bóg, o ile ktoś noszący taką "ważną" nazwę istnieje jest doskonały w swej niedoskonałości, co stawia go w jednej linii z człowiekiem. Ale jeśli "Bóg" stworzył na początku człowieka, a potem kobietę, wtedy kobieta nie jest ludzka. Jest czymś innym. Zakładając, że nasz wszechmogący stworzył mężczyznę, a po kilku dniach kobietę mamy do czynienia z paradoksem. Czy "Bóg" wiedział, że facet będzie się nudził? Teoretycznie nie, bo kobieta powstałaby równocześnie. Tak podobno jednak się nie stało. Czyli bóg nie wie wszystkiego? I tu, przychodzi myśl, że możemy się mylić, bo inaczej nie nazwałby faceta facetem. Inaczej po co facetowi penis? Do sikania odpowiecie... ale kobieta radzi sobie bez tego. A jądra? Ich funkcjonalność musiała być przewidziana we wczesnym projekcie. Co oznacza w skrócie: Bóg nie wie tego co wie, ponieważ wie, to czego wcześniej nie wiedział, a ponieważ wie wszystko, wszystko wiedział wcześniej, więc nie wie nic. Cała budowa mężczyzny jest ukierunkowana pod kobietę. Stawia to przed nami kolejny paradoks, którego rozwiązania próżno szukać w dostępnej nam wiedzy.
Dziś to już koniec.
Głowa boli.
Czas umierać.
Mimo to warto kminić.
|
|
|
|
|